wtorek, 28 stycznia 2014

Przez żołądek do serca

Hej! Dawno nic nie pisałam, ale zupełnie nie miałam czasu, uczyć się niestety trzeba :D Dzisiaj od rana też sie uczę, ale trzeba kiedyś zrobić sobie chwilę przerwy i tak jakoś mnie naszło i napisałam coś. Mam nadzieję, że się spodoba! :D


Siedmioletni Uzumaki Naruto już nie widział co ma robić. Jego najlepszy przyjaciel odkąd-tylko-pamięta coraz więcej czasu spędzał nie z nim tylko z jego nowymi przyjaciółmi. Jako, że rodzice Sasuke byli bogaci, to wysłali go do prywatnej szkoły. Rodzice Naruto mimo, że mieszkali w tej samej dzielnicy w ładnie zbudowanym i urządzonym domu nie mieli wystarczająco pieniędzy na to. Naruto musiał więc chodzić do zwyczajnej publicznej szkoły. Również poznał kilka nowych osób, z którymi szybko nawiązał wić porozumienia, ale dla niego Sasuke dalej był najważniejszy i to z nim chciał spędzać każdą wolną chwilę. Ale Sasuke coraz rzadziej odwiedzał Naruto, a w tygodniu zawsze spotykał się po szkole z nowymi kolegami. W weekendy zazwyczaj musiał się uczyć i chodzić na dodatkowe zajęcia, więc prawie w ogóle nie miał czasu dla swojego jak do tej pory najlepszego przyjaciela.

A Naruto już miał tego dość i musiał coś wymyśleć, żeby zatrzymać Sasuke przy sobie na zawsze. Musiało to być coś dzięki czemu Sasuke nawet by nie pomyślał o opuszczaniu go dla kogoś innego i mogliby razem zamieszkać, oczywiście jak już dorosną. Przypomniało mu się jak kiedyś jego rodzice wspominali o tym jak się poznali i co sprawiło, że jego tata zakochał się w jego mamie. Jego mama całe życie spędziła mieszkając nieodpodal lasu i któregoś jesiennego dnia późnym wieczorem wychodzi z niego mężczyzna. Miała nadzieję, że nie przyjdzie do niej, szybko się jednak okazało, że nie miała o czym marzyć, bo już po chwili zapukał do jej drzwi. Niepwenie, ale mimo wszystko mu otworzyła, w końcu do tej pory potrafiła uporać się z każdym facetem bez problemów. Blondyn który stał w jej drzwiach wyglądał na przemarźniętego, głodego i bardzo zmęczonego. Okazało się,że poszedł rano na grzyby i zgubił się, i dopiero teraz udało mu się w ogóle wyjść z lasu. Kushina zaprosiła go do środka, okryła go kocem i podała ciepłą zupę, dzięki której Minato zakochał się w niej na zabój. Zupę ze ślimaków.
Naruto wiedział co musi zrobić. Nie raz widział jak jego mama gotuje różne zupy, więc powinien sobie poradzić. Od miesiąca zbierał ślimaki, a że nie wiedział jakie konkretnie są potrzebne, to zbierał wszystkie, ze skorupką i bez. Miał już ich całą miskę i stwierdził, że tyle na zupę wystarczy.
Po cichu wszedł do kuchni i miał nadzieję, że jego rodzice jeszcze długo będą korzystać z ładnej pogody w ogrodzie. Wiedział, ze nie powinien sam gotować, ale nie mógł oprosić nikogo o pomoc, jeśl chciał, żeby Sasuke z nim został, to musiał to zrobić sam.
Wyciągnął duży garnek i nalał do niego wody. Postawił go na kuchence i włączył ją, na szczęście była elektryczna! (i indukcyjna, żeby się nie poparzył przez przypadek xD dop. autorki) Kiedy woda zaczęła bulgotać Naruto wrzucił do niej ślimaki, a potem wsypał kilka przypraw. Sól, pieprz, jakieś suszone listki, które jego mama często dodawała do różnych dań i kilka innych przypraw, których nazwać nie umiał, ale ładnie pachniały. Pozwolił żeby wszystko sie gotowało i czekał z niecierpliwością. Wcześniej umówił się z Sasuke, żeby przyszedł do niego o 15 i miał jeszcze dwie godziny, zupa powinna zdążyć się ugotować.
Kilka minut przed 15 Naruto wyłączył kuchenkę i nalał pełen talerz zupy. Postawił go na stole w kuchni i czekał już tylko na Sasuke.
Chłopiec przyszedł jak zwykle punktualnie. Dawno się z Naruto nie widzial i nawet cieszył się, że go zaprosił do siebie. Wszedł do kuchni, w której blondyn nie mógł usiedzieć na miejscu.
-Co tak się cieszysz?-zapytał go.
-Bo dawno sie nie widzieliśmy! I ugotowałem coś specjalnie dla ciebie!-Naruto podskakiwał radośnie w miejscu.
-Ugotowałeś? Przecież tobie nie wolno!
-Wiem, ale chciałem, coś dla ciebie zrobić... Żebyś przypadkiem nie pomyślał sobie, że ci twoi koledzy z tej głupiej szkoły są fajniejsi ode mnie!
Sasuke nie odpowiedział tylko usiadł obok Naruto i spojrzał na talerz. W środku znajdowała się dziwna szarobura breja.
-Naruto...? Z czego ta zupa?-zapyał niepewnie.
-Ze ślimaków!
-To ja nie chcę.-odpowiedział i odsunął talerz. Jeśli Naruto mowił prawdę, a znając jego to tak było, to nie miał najmniejszej ochoty na probowanie tego dania.
-No ale Sasuke! Proszę!-Prosił Naruto.
-Nie.
-No weeeeeź! Chociaż trochę!
-Nie będę tego jadł!
-Ale dlaczego?! Zobaczysz, że ci posmakuje!
-Raczej nie, to nawet nie wygląda dobrze!
-Sasuke!-Naruto krzyknął, a z jego oczu zaczęły spływać łzy. Czyli jednak nie uda mu się zatrzymać Sasuke przy sobie na zawsze.
-Co tu się dzieje?-Kushina zaalarmowana krzykami weszła do kuchni.-Witaj Sasuke, dawno Cię nie widziałam. Co się stało?
-Mamo!-Wychlipiał Naruto i podbiegł do Kushiny przytulając się do niej.-Sasuke już mnie nie kocha!
Kushina zdezorientowana ukucnęła przed swoim synem i spojrzała na niego troskliwie.
-Dlaczego tak uważasz? Na pewno tak nie jest, tylko oboje chodzicie do innych szkół i nie możecie tyle czasu spędzać ze sobą co kiedyś. Ale jestem pewna, ze Sasuke dalej cię bardzo lubi.
-Nie prawda! Zostawi mnie dla swoich głupich kolegów! Więc pomyślałem, że jak mu zrobię zupę, to już mnie nigdy nie zostawi i będzie chciał ze mną być na zawsze. Tak jak tata i ty! Mówiliście, że zakochał się w tobie, jak zjadł twoją zupę, więc pomyślałem...
-Naruto, z czego zrobiłeś tę zupę?-zapytała spokojnie.
-No... Ze ślimaków, tak jak ty.-Chlipnął.
Kuchina spojrzała przerażona na Sasuke, który dalej siedział przy stole.
-Sasuke, zjadłeś chociaż trochę tej zupy?
Sasuke pokręcił przecząco głową.
Kushina odetchnęła z ulgą i przeniosła wzrok z powrotem na syna.
-Kochanie, to była zupa z maślaków, nie ze ślimaków. Masz szczęście, ze Sasuke jest mądry i nic nie zjadł, bo inaczej mógłby być bardzo chory i wtedy kto wie czy by cię nie zostawił.
-Ale... Ale ja chciałem dobrze!-Powiedział, wyciarając rękawem łzy z policzków.-Ja myślałem, że to ślimaki! I zbierałem przez miesiąc! I naprawdę chciałem, żeby... Żeby...
-Głupol.-Mruknął Sasuke i zszedł z krzesełka. Podszedł do ocierającego ostatnie łzy i pociągającego nosem Naruto i przytulił go.-Obiecuję, że cię nie zostawię, tylko nie gotuj mi już nic. I nie płacz.

Naruto pokiwał niepewnie głową i objął Sasuke, wtulając się w niego. Może jednak ta zupa ze ślimaków nie była takim złym pomysłem?

3 komentarze:

  1. O boru! Afef i zupa ze ślimaków. Zatrzymałam się w jednym momencie i dalej nie mogę bo tak mi niedobrze. Matko, skąd żeś wynalazła taki pomysł. Rany julek. Jak nic ja bym puściła pawia po samym spojrzeniu w talerz XD
    Ślimaki - maślaki, było blisko XD.
    Jednak gdy już przebrnęłam dalej to uważam, że całe opo jest takie kawaiiiiii XD. Życzę weny i czasu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww, afef, jakie to było słodkie! :333

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    taki mały Naruto uroczy, hahah zupa ze ślimaków, bo źle zrozumiał, ale liczą się chęci a tych to miał sporo...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń