Sasuke jak zwykłe święta
chciał spędzić sam. Jemu towarzystwo nie było wtedy potrzebne, bo
chociaż wtedy mógł spokojnie odpocząć i nie zadawać się z tymi
idiotami. Dlatego nigdy nie odwiedział rodziców na święta, tylko
siedział sam w swoim mieszkaniu. Tego roku również tak było. W
wigilię wyszedł tylko z domu, żeby zrobić zakupy, w końcu
później nie będzie otwartych sklepów, a jego zapasy zaczynały
się już kończyć. Wszedł do supermarketu pod domem, wziął wózek
i powoli przemieszczał się z nim między półkami. Brał tylko to
co najpotrzebniejsze, w końcu nie miał żadnych wymagań dla samego
siebie i nie musiał się starać żeby ugotować coś extra.
Nagle wjechał wózkiem w
czyjś tyłek.
-Ej no! Uważaj jak
chodzisz, debilu!- Krzyknęła do niego tajemnicza osoba. Koleś
odwrócił się i wtedy Sasuke zobaczył, że to był Naruto,
sprzątacz z jego biurowca.
-To może ty byś bardziej
uważał jak stoisz debilu.-Odpowiedział mu. Wyminął go wózkiem i
poszedł do kasy, nie chcąc patrzeć na znajome twarze. Miał
przecież od wszystkich odpocząć!
Jak się zdziwił, kiedy
stojąc w kolejce usłyszał głos Naruto za sobą.
-I co, znowu się
spotykamy teme?
-Idź psuć powietrze w
innej kolejce.
-No nie bądź taki
niemiły! Święta idą, powinieneś chociaż raz się uśmiechnąć!
-Ja świąt nie obchodzę.
-No jak to nie obchodzisz?
Na pewno nie chcesz się przyznać, że uwielbiasz siedzieć z
rodziacmi na kanapie w ciepłych papciuszkach i śpiewać kolędy!
-Nie, ja na święta
zostaję w moim mieszkaniu.
-I co, świętujesz sam na
sam ze swoją dziewczyną?
-Nie mam dziewczyny i z
nikim nie świętuję, siedzę sam.
-Człowieku, ale ty musisz
mieć nudne życie!
Sasuke nawet nie zauważył,
że za swoje zakupy już zapłacił i czekał aż Naruto zapłaci za
swoje. Zdziwił się, że tak zrobił, ale głupio mu było odejść
tak w trakcie rozmowy.
-156,78 zł poproszę.-
Powiedziała pani w kasie.
-Ojej... Mam tylko 100zł!
-Naruto się zmartwił.-Kurcze, będę musiał coś odłożyć...
Sasuke spojrzał na Naruto
i na jego zakupy. Zobaczył, że podobnie jak on kupił same
najpotrzebniejsze produkty i dobrze dla niego by było, gdyby nic nie
odkładał.
-Dobra, wiesz co, nie
odkładaj. Zapłacę za ciebie.- Wyciągnął z potrwela brakującą
kwotę i podał ją pani ekspedientce.
-Nie musisz! Naprawdę nie
powinieneś tego robić.
-Potraktuj to jako prezent
świąteczny ode mnie.
-Dobra, ale w takim razie
musisz dać się zaprosić do mnie na kolację wigilijną! Nie możesz
siedzieć sam!
Sasuke spojrzał na niego
dziwnym wzrokiem.
-I co, mam się dobrze
bawić przy twojej rodzinie?
-Nie... Ja zazwyczaj też
sam spędzam święta i chciałbym kiedyś nie być sam...
-Skoro tak... to dobrze,
przyjdę. -odpowiedział Sasuke zdziwiony, że się zgodził. Co się
z nim działo?
Wzięli swoje zakupy,
umówili się co do konkretnej godziny i miejsca i każdy poszedł w
swoją stronę z siatkami pełnymi zakupów.
Wieczorem Sasuke zapukał
do drzwi Naruto. Naruto otworzył je mu cały uradowany.
-Bałem się że jednak
nie przyjdziesz!
-Szczerze, to
zastanawiałem się.
-No ale wchodź, wchodź!
Sasuke wszedł i rozejrzał
się po niewielkim mieszkanku. Widać było, że Naruto dużo nie
zarabia, ale to jakoś dodawało uroku mieszkaniu i robiło je
przytulnym.
-No dobra, to w sumie
możemy zaczynać jeść.-Powiedział Naruto i zaprowadził Sasuke do
stołu.
Na stole nie było wiele
potraw, kilka podstawowych jak barszcz, karp, pierogi z kapustą i
grzybami oraz makowiec i sernik. Więcej na pewno nie potrzeba było,
bo przecież było ich tylko dwoje.
-Sam to zrobiłeś?
-Tak, zawsze na wigilię
gotuję sam.
-Ale po co, skoro i tak
sam spędzasz święta?
-Sam czy nie, ale uczcić
je trzeba jak należy! No dobra, to podzielmy się opłatkiem i
jedzmy.
Złożyli sobie życzenia
i zabrali się za jedzenie.
Sasuke stwierdził, że
wszystko było bardzo dobre i Naruto powinien być kucharzem a nie
sprzątaczem. Swoją uwagę wygłosił na głos, ale Naruto tylko się
zaśmiał i powiedział, że nie ma racji, kiedyś próbował zostać
kucharzem, ale mu powiedzieli, że jego potrawy mają za mało
oryginalności.
-Według mnie są
najlepsze jakie kiedykolwiek jadłem.-pochwalił go Sasuke.
Naruto uśmiechnął się
szeroko i podziękował mu.
-Teraz powinny być
prezenty, ale nie spodziewałem się że będę miał gości, a jak
już cię zaprosiłem, to zupełnie o tym zapomniałem.-Wyznał mu
smutny Naruto.
-Nie martw sie, ja
niestety też dla ciebie nie mam nic.
-Chociaż nie byliśmy
dzisiaj sami!
-Masz rację. Ale ja już
chyba pójdę, nie będe ci siedzieć na głowie.
Sasuke wstał od stołu i
skierowal się do wyjścia. Naruto poszedł za nim.
Kiedy Sasuke założył
już buty i sięgal po kurtkę ciszę przerwał Naruto.
-Ojej, Sasuke... Stoimy
pod jemiołą!-Wykrzyknął zaskoczony.
-Chyba żartujesz?
-Nie! Musimy się
pocałować, tradycja tak każe...
-No... Dobra.
Sasuke podszedł bliżej
do Naruto i spojrzał na jego usta. Nigdy nie myślał o tym, że
mógłby być gejem, ale musiał przyznać, że Naruto był bardzo
przystojny i skoro musiał go pocałować to trudno, jego może.
Nachylił się nad nim i delikatnie przycisnął swoje usta do jego.
Ciepło ust Nruto sprawiło, że chciał więcej, więc zaczał
powoli go całować. Naruto mu odpowiadał, a po chwili do całowania
dołączyły języki, które dogłębnie badały wnętrza ust. Dla
obu był to najpiękneijszy pocałunek w ich życiu.
W pewnym momencie oderwali
się od siebie, ale nie odsunęli i dalej stali obejmując się.
-Może jednak zostaniesz
jeszcze?-zapytał Narutto.
-Chętnie.-Odpowiedział
Sasuke i znowu pocałował go mocno przyciskając do siebie.
Ale słodkie, aż czuć klimat świąt, chociaż nie mam jemioły!
OdpowiedzUsuńWspaniałe dialogi:
"-To może ty byś bardziej uważał jak stoisz debilu.-Odpowiedział mu. "
i
" -I co, znowu się spotykamy teme?
-Idź psuć powietrze w innej kolejce."
No i jednak Saskej ma dobre serce, że decyduje się zapłacić rachunek za sprzątacza w jego biurowcu! To ten duch świąt, na pewno.
Całuski,
mech
Witam,
OdpowiedzUsuńcudowny tekst, spotkanie w sklepie zaowocowało miło spędzonym czasem razem
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia